czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 8

Obudziłam się o 4:30 przekręciłam się w drugą stronę ale nie mogłam zasnąć… wstałam po kilku minutach i ruszyłam do łazienki… szybko się wykąpałam, umyłam zęby i ubrałam się w to:
Następnie ruszyłam do kuchni, zrobiłam sobie dwa tosty i  wypiłam kawę rozpuszczalną… Gdy zrobiłam to co musiałam zobaczyłam godzinę- 5:41 (posprzątałam swój pokój XD) wtedy dopiero walnęłam się na kanapę i włączyłam telewizor… po kilku  minutach wyłączyłam go bo nic ciekawego nie leciało wstałam ciężko z kanapy i ruszyłam do swojego pokoju… na miejscu chwyciłam laptopa do ręki po czym usiadłam na łóżku puściłam swoją ulubioną piosenkę R5 - Heart made up on you, skierowałam się do szafy by troszkę posprzątać a uwierzcie mi wyglądało to okropnie, Chwilę potem zadzwonił mój telefon….
-Halo?- słyszałam głos ale na pewno nie Natha
-Yyyy z kim mam przyjemność rozmawiać?- spytałam
-Czy ty masz na imię Katniss Ammeline Dene’s?
-Ymm tak.
-Uff to dobrze ulżyło mi- wyczułam uśmiech
-ale z kim rozmawiam?- dalej byłam nieco zdezorientowana
-A właśnie Jestem Siva – powiedział było jeszcze słychać <face palma >
-Ehym a po co do mnie dzwonisz? O 6:41?
-CO?! Jest dopiero tak wcześnie?!
-yhym
-poczekaj chwilkę…- powiedział spokojnym głosem – WY!!!- wrzasnął ale pewnie odłożył komórke bo aż tak nie było słychać po tym ktoś zaczął wrzeszczeć „POMOCY!!!” rozłączyłam się założyłam kurtke i pobiegłam truchtem do domu Natha (Wiecie no poranny trening) zapukałam a otworzył mi przestraszony Jay od razu gdy mnie zobaczył rzucił się za kanape weszłam nie pewnie do środka a tam zauważyłam Jaya za kanapą z pistoletem na wode, Natha pod kanapą też z pistoletem, Siva gdzieś biegał ochlapując wszystko wokół , Max wisiał na lampie (XD) a Tom, to najbardziej przykuło moją uwage próbował się zmieścić do piekarnika…

-Ekhm, mogę wiedzieć co tu się stało?- spytałam
-yyy ktoś pomoże mi zejść żebym mógł wyglądać poważnie?- spytał Max
-NIE!!!- Krzyknęli zgodnie wszyscy (oczywiście beze mnie) – Ty i tak masz najlepszego cela!- dopowiedział Nath
-yhym to może ja nie przeszkadzam- powiedziałam i okręciłam się na pięcie
-WSZYSCY NA NIĄ!!!- Wrzasną nagle Tom tak że w sąsiednim budynku zapaliło się światło na co zareagowałam cichym chichotem, po chwili zdałam sobie sprawę że mówili o mnie szybko obróciłam się do nich a oni polali mnie dziwną cieczą tak jakby mlekiem…
-PRZESTAĆ!- warknęłam
-Nie!- krzyknął Nath
-DO CHOLERY JASNEJ!!! PRZESTAŃCIE WRESZCIE!!!- Wrzasnęłam na co wszyscy osłupieli –I wy tak witacie gości?- wysyczałam  przez zęby
-Tak- odpowiedział dość nieśmiało Siva
-ZWIERZĘTA!-
-No wiem Kat nawet nie wiesz co by się tu działo, gdyby mnie nie było- poruszył zabawnie brwiami Tom
-Tsaa właśnie widzę-
-A tak właśnie nie obudziliśmy cię?- przetarł ręką grzywkę Nath
-Macie szczęście że jestem porannym ptaszkiem- użyłam sarkazmu jedyne co było słychać to wypuszczanie powietrza z płuc przez chłopaków
-No to całe szczęście- Powiedział Siva
-WY PACANY DZISIAJ SIĘ OBUDZIŁAM O 4:30 A TO NIE JEST NORMALNE!!!- wrzasnęłam na cały regulator a chłopaki schowali się za kanapą (oprócz Maxa który nadal wisiał na lampie)
-BITWA NA PODUSZKI!- krzyknął Tom ale zdziwiłam się bo jego odgłos było słychać z piekarnika (Widocznie zmieścił się XD)
-Ej gdzie on jest?- spytał troszkę zdezorientowany Nath
-W piekarniku- wskazałam palcem na podane urządzenie kuchenne
-Ej jak on się tam zmieścił też próbowałem- udał oburzonego Jay
-Widocznie jesteś za gruby żeby się tam zmieścić…- powiedział sarkastycznie Max
-A ty jesteś za gruby żeby wisieć na lampie!- wrzasnął  Jay a Nath i Siva zrobili <face palma>
-Przecież wisze na lampie- poruszył się Max
-A no faktycznie… to co bijemy się na te poduszki?- próbował zmienić temat
-Ale na odpadanki! Najlepsza para gra w wyścigi i wtedy zobaczy się kto jest mistrzem!- wykrzyczałam, po chwili każdy miał już w rękach poduszki po pierwszym sygnale cała byłam w piórach (przez mleko) Max rzucił we mnie poduszką(zszedł XD)  więc  zrobiłam gwiazde i sama go uderzyłam (Kurcze jak w filmach akcji XD), a Tom mógł wyjść spokojnie z piekarnika i w tym czasie uderzył Sive został teraz tylko Nath , Jay i Tom sory Jay go walnął (XD)
-OSTATECZNA BÓJKA! – wrzasnęłam i poszybowała do mnie poduszka od Jaya na szczęście się uchyliłam ale upadłam na ziemię a moja głowa rypnęła tak w podłoge że było słychać chyba z cztery domy dalej …
-Żyjesz?- spytał Nath podając mi rękę oczywiście sięgnęłam ją
-Tak wszystko w porządku- zebrałam poduszkę z ziemi i pobiegłam za kanapę. Jay wtedy rzucił w Natha który celował we mnie no i wreszcie dwójka wygranych teraz tylko wyścigi samochodowe…
-I tak nie wygrasz- zaśmiał się szyderczo Jay
-To się zobaczy-posłałam mu zwycięski uśmiech… Gdy chłopaki włączali konsole
-Na co się zakładamy?- spytał Jay
-Na nowy komplet ciuszków-
-okej- powiedział i usiadł na kanapie ja jednak postanowiłam siedzieć na podłodze… po paru minutach Jay był już mega daleko a wszyscy okrzykiwali jego był tuż przy mecie a ja wcisnęłam TURBO i kto wygrał…
-MAMUŚKA WYGRAŁA!- wrzasnęłam
-Ej jak ty to zrobiłaś?-  przeczesał swoje lokowane włosy Jay
-Wie się to i owo o wyścigach- uśmiechnęłam się szeroko na swoje wspomnienia:
-Ale wujku ja się boję, fakt uczyłeś mnie jeździć ale nie aż tak bardzo- powiedziałam
-Skarbie posłuchaj jak na razie masz najlepszy samochód w mieście, tylko nim potrafisz jeździć- przytulił mnie
W tym czasie zabrzmiał głos sędzi „Na miejsca!” popędziłam szybko do samochodu włożyłam kask:
*Raz i nigdy więcej* pomyślałam a zaraz potem zabrzmiał pisk opon byłam ostatnia ale wujek powiedział
*Nie przejmuj się jak będziesz ostatnia, ważna jest zabawa* przycisnęłam mocniej pedał gazu  i wyminęłam trzy ostatnie auta na moje nie szczęście zablokowali mnie miałam auta z boku które na mnie naciskały i z tyłu oraz z przodu zmieniłam bieg na 4 i wjechałam na auto z przodu w ten sposób byłam druga a sędzia sam nie wierzył że szesnastoletnia dziewczyna tak potrafi, chciałam wyminąć pierwszego ale tamten uderzył we mnie a ja w barierkę wszędzie leciały iskry zauważyłam że zaraz będzie łuk i zamknięcie osłony (powinniście wiedzieć o co chodzi) w tym czasie mój przeciwnik mocniej we mnie walną i jechałam ukosem, zmieniłam bieg na piątke (w tym aucie jest) i wyminęłam go dosłownie chwilę potem przejechałam metę! Wszyscy ze zgromadzonych do mnie podbiegli jeden z chłopaków wręczył mi nagrodę a mój wujek mnie mocno przytulił gdy tylko oderwaliśmy się od siebie do mnie podbiegła grupka nieznajomych wzięli mnie na ręce i zaczęli podrzucać i krzyczeć *WYGRAŁA!!! HIP HIP HURRA! NASZA KRÓLOWA!!!* Po tym moi rodzice nigdy mi nie pozwolili jeździć do wujka…
-Ej co ci?- szturchną mnie Max
-chłopaki nie przedstawiliśmy się!- krzyknął Tom
-Mnie i Jaya już znasz a teraz po koleji to jest Max , Siva i Tom- uśmiechnął się Nath
-Ej właśnie młody kiedy się umówisz z tą Stellą?- spytał Siva
-Już nigdy, zdradziła mnie…- spuścił wzrok i patrzył na swoje buty
-Ej dobra chłopaki ja musze się przebrać…- powiedziałam
-Ja mam rzeczy Ree na pewno się nie obrazi jak je sobie pożyczysz- uśmiechnął się Siva
-No dobra- odwzajemniłam uśmiech, po moich wypowiedzianych słowach Siva ruszył na górę
-To co robimy?- spytał Jay
-Może obejrzymy film?- zaproponował Tom
-a jaki?- podniósł brew Nath
-HORROR!- wrzasnęłam
-To Se idź i go wypożycz…- powiedział Max
-Ja ostatnio kupiłem „Dawn of the dead- uśmiechną się Jay
-Genialnie!- podskoczyłam
-Kat mam już te ciuszki- podał mi parę rzeczy a ja się spojrzałam na niego pytająco – na góre pierwsze drzwi po lewej- wskazał mi palcem drogę
-Dzięki- pokiwałam głową w stronę chłopaków i poszłam do łazienki były tam bokserki walające się w pobliżu kosza na brudy *chyba im sprzątaczka nawaliła* na samą myśl uśmiechnęłam się, zdjęłam ciuszki (oprócz bielizny) włożyłam je do pralki a nałożyłam na siebie ubrania Ree:
Zeszłam na dół , chłopaki już na kanapie i wszyscy trzymają miskę popcornu uśmiechnęłam się lekko i zajęłam miejsce dla mnie wyznaczone pomiędzy Nathem a Jayem , chłopaki przy każdym „NIBY” strasznym momencie wtulali się we mnie to było MEGA zabawne jeszcze ta mina Jaya kiedy zombie robi straszną minę XD na samym końcu ja się normalnie kładłam na podłodze i zepsułam Se wysoką kitke ale co tam nadal się śmiałam, a chłopaki się na mnie patrzyli jak na idiotkę…
-żebyście siebie widzieli- nadal się śmiałam
-żebyś ty widziała siebie teraz- parsknął Max myśle że mnie nie lubi A dupa tam…
-Za przeproszeniem ale to powiem, jesteście boi dudkami wiecie czemu bo ja dziewczyna na razie siedemnastoletnia się tego nie bałam a przy każdym NIBY – podkreśliłam słowo „niby” – strasznym momencie wy się we mnie wtulaliście a na sam koniec już nie wytrzymałam i musiałam się zaśmiać-
-Ja dzisiaj nie śpie sam!- krzyknął Jay
-wiecie która godzina?- spytałam
-Po dziesiątej…- przetarł kark Nath
-mam pytanie- uśmiechnęłam się złowieszczo
-jakie?- skrzywił się Siva
-macie dzisiaj wolne nie?- spojrzałam pytająco na nich
-noo taak- skrzywił się Tom
-o osiemnastej trzydzieści u mnie pod domem- machnęłam ręką na dowidzenia i ruszyłam do wyjścia… W domu zjadłam jeszcze kanapkę z serem, pooglądałam telewizje i umyłam się, potem poszłam w ręczniku do swojego pokoju wybrać ciuszki, przy okazji zgarnęłam kosmetyczkę zobaczyłam jeszcze godzinę 17:01- okej mam jeszcze sporo czasu- pomyślałam i pobiegłam do łazienki szybko się ubrałam w to:
Umalowałam:
I uczesałam:
Gotowa zeszłam na dół była godzina 18:10, więc poszłam do kuchni wzięłam sok truskawkowy i się napiłam po chwili usłyszałam pukanie do drzwi poszłam je otworzyć:
-Jesteśmy…yyyy..wyglądasz….eee…yyy- jąkał się Nath
-seksownie- pomachał śmiesznie brwiami Tom
-wejdźcie zaraz przyjadą taksówki- powiedziałam i wskazałam ręką wejście a chłopaki oprócz Natha wbiegli do domu
-przepraszam za nich- podrapał się po głowie Nath
-nooo spoko, rozumiem – zaśmiałam się
-zachowują się jak dzikie zwierzęta…-
-trudno jestem przyzwyczajona…-
-Oj niee uwierz mi-
-nie wierze-
-wierzysz-
-nie wierze-
-niech ci będzie…- szturchnął mnie Nath barkiem co ja odwzajemniłam
-Czemu ostatnio jesteś taki niemrawy?- spytałam
-sam nie wiem…-
-To źle i akurat to powinieneś wiedzieć…-
-nooo ale wiesz jak się mieszka  z takimi o tu- wskazał na całą czwórkę – to psychika nawala…-
-hahaha, bardzo śmieszne- bąknął Max który stał w drzwiach
-noo sorry no ale wiesz Tatusiem nie jesteś- prychnął Nath
-Taak to czemu do mnie przychodzą się wyspowiadać?!- krzyknął Max
-BO ZACHOWUJESZ SIĘ JAK KSIĘŻULEK OD SIEDMIU BOLEŚCI!!!- wrzasnął Nath i przybliżył się do Maxa natychmiast Jay i Tom przybiegli odciągnąć Natha od Maxa
-Ej pomóżcie mi, sam go nie odciągnę- powiedział Siva
-Ja ci pomogę- zaoferowałam się i przytrzymałam prawą rękę Maxa a Siva lewą
-Skoro tak?!- wyrwał mi się Max przy okazji walną mnie pięścią w ucho i mi je rozciął a ja runęłam jak długa na podłogę widziałam, Że Max walnął Natha a on też się wywalił oczy mi się kleiły powoli je zamykałam ale usłyszałam głos Natha
-CHŁOPAKI! KAT!!!- wrzasnął a wszyscy do mnie podbiegli Nath trzymał moją głowę na swoich kolanach a chłopaki zaczęli szukać rany albo czegoś co spowodowało mój upadek, jedyne co widziałam przed tym to, to że Max mi się wyrywa i wali mnie w ucho natychmiast przybliżyłam rękę do ucha, spojrzałam na palce na dłoni a tam krew
-DO SZPITALA Z NIĄ!- krzyknął Max
-Wiesz że to wszystko przez ciebie!!!- wrzasnął Nath i się do niego przybliżył, ale tym razem chłopaki przejmowali się mną i nic pewnie nie zauważyli, tym razem to Jay miał mnie na kolanach
-NO I?! , I TAK MI NIC NIE ZROBISZ!- wrzasnął jeszcze głośniej Max i uderzył Natha
-Kat nie proszę nie… nie zamykaj oczy… KAT!- błagał Jay ale ja i tak je zamykałam usłyszałam tylko mocne huknięcie ale to wszystko… zemdlałam…
Obudziłam się w dziwnym białym pokoju obok mnie stała mała szafka a na niej czerwone róże przynajmniej tak myślałam bo miałam jeszcze rozmazany obraz… otworzyłam szerzej oczy a tam cała czwórka, nie przepraszam trójka bo nie widziałam Natha… Spojrzałam na Jaya który jak mnie zauważył wskazał ręką łóżko obok mnie, odkryłam się chciałam wstać ale się zachwiałam i upadłam na łóżko… podbiegł do mnie Jay i wziął na wózek inwalidki
-Straciłaś dużo krwi…- powiedział śmiertelnym tonem…
-co… co się stało Nathanowi?- spytałam słabym głosem
-Max uderzył go w klatke piersiową zanim zemdlałaś, ma złamane żebro i jedno delikatnie pokruszone, już przeszedł operację- podjechał wózkiem do łóżka Natha, złapałam go za dłoń która była niesamowicie zimna a Jay poszedł do chłopaków natomiast drugą rękę położyłam na jego policzku który też był zimny…
-Nathan… Nath obudź się… Nath- pogłaskałam jego Polik a on delikatnie otworzył oczy po czym uśmiechnął się do mnie, miałam w oczach łzy po chwili usłyszałam głośne pikanie a do Sali wparował doktor i pewnie jego asystentka kazali mi się odsunąć ale żebym tylko ja to zrobiła, popchnęli mnie walnęłam o łóżko i się wywaliłam, widziałam że zabrali gdzieś Natha ale nic do mnie nie docierało uderzyłam po prostu głową w posadzkę… Chłopaków nie było (to dziwne) ale zamiast tego przyszła pielęgniarka z jedzeniem (prawdopodobnie dla mnie) tylko że ja się nie ruszałam tylko leżałam i miałam otwarte oczy tak jakby paraliż… jak mnie zobaczyła upuściła tacę i coś zawołała ale nie wiem co… Chwilę później wbiegł do pokoju Lekarz i pomógł mi usiąść na łóżku, przeprowadził rutynowe badania i wyszedł bez słowa… Kilka minut później przyszedł Jay, wziął mnie na ręce i posadził na wózku inwalidzkim
-Wypisali cię- powiedział
-To dobrze- uśmiechnęłam się co on odwzajemnił
-A tak w ogóle co się dzieje z chłopakami?
-Są załamani i wkurzeni na Maxa
-Przez to co zrobił Nathanowi?
-Nie tylko, jeszcze co zrobił tobie
-A tak w ogóle gdzie zabrali Natha?
-Na OIOM
-Dlaczego?
-Lekarze nie złożyli dokładnie żebra i wbiło mu się w płuco
-CO?!
-Spokojnie będzie dobrze, widze że coś do niego czujesz
-Co?! Wcale że nie!
-Daj spokój to widać
-Ja się tylko martwię
-Przyjechała jego mama
-Co? Ciocia tu jest?
-Czemu tak na nią mówisz?
-Bo mnie prosiła
-Yhym
-Zawieziesz mnie do niej?
-Okej
-Dzięki
-No spoko- powiedział, i w tym momencie dojechaliśmy do cioci, była cała zapłakana więc ją przytuliłam
-Kat, dobrze że jesteś , bo ja się boję tam wejść- powiedziała ciocia pociągając nosem
-nie wiem czy mogę
-możesz, możesz ale tylko jedna osoba
-A czemu się boisz?
-nie wiem czy żyje
-czyli to ja mam tam wejść?
-jeżeli możesz
-dobrze…- wzięłam głęboki wdech i wstałam z wózka, postawiłam pierwszy krok i się nie zachwiałam więc szłam dalej
-Kat?- spytała ciocia
-hmm?
-proszę powiedz co mu jest
-dobrze- i ruszyłam do wejścia na OIOM, zobaczyłam tam Natha z otwartymi oczami, uśmiechnęłam się lekko i podeszłam bliżej…
-jak się czujesz?- spytałam (tak głupia ja)
-Nawet dobrze- powiedział
-nie przepraszam nie powinieneś mówić.
-mówić mogę- zaśmiał się
-Dobrze ja już pójdę po twoją mamę
-A jest tu?
-tak- powiedziałam i poszłam do jego mamy
-I jak co z nim?- spytała
-Niech ciocia zobaczy sama…
-No dobrze- powiedziała i wstała otrzepała się i ruszyła do drzwi…
Tak wiem głupi ten rozdział ale , dupa tam. Zachciało im się bójki XD
Chciałabym prosić o to żeby moi czytelnicy tego bloga zawsze, dodawali komentarz bo nie wiem czy mam dalej pisać… Wiecie że na tym blogu jest najwięcej wyświetleń? Aż 112! (dla mnie to dużo)
A tak w ogóle chciałam powiedzieć że dziesiętne rozdziały będą mega długie, mniej więcej 25 stron w Wordzie …
Pytanie:
Jaki chcecie następny Blog?
Propozycje:
The wanted + R5
Historia Shay, młodej dziewczyny w wieku 18 lat została ona brutalnie skrzywdzona przez swojego byłego chłopaka I teraz nie potrafi ufać innym…

One Direktion + The Wanted + R5

Niall, Nath i Ross zakochują się w tej samej dziewczynie (Natalie) przez co ich zespoły zaczynają się kłócić… Natalie jest samotną dziewczyną nigdy nie doznała prawdziwej przyjaźni i miłości dlatego boi się zaufać chłopakom, niestety ma liczne siniaki bo jej tata ją bije a matka na to nic nie robi, w którymś rozdziale Nath odkrywa siniaki i rany Natalie, przez co jej ojciec ją zabija i zostaje zamknięty w więzieniu na trzydzieści lat…

niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 7

Zalałam herbatę wrzącą wodą, przyniosłam na stolik w salonie i przyłączyłam się do oglądania telewizji…  Po 45 min:
-Ja już ide spać-powiedziałam
-dobranoc-
-to… pa-
Poszłam do pokoju była godzina 21:42 *fajnie* pomyślałam wzięłam piżame pod pache i ruszyłam pod prysznic dzisiaj musiałam umyć włosy więc w łazience troszkę mi się przedłużyło… gdy byłam gotowa weszłam do pokoju zajrzałam jeszcze do salonu Nath już spał… 
Obudziłam się o 7 była sobota a w poniedziałek do szkoly… wstałam z łóżka zahaczając o toalete (siku XD) weszłam do kuchni a na stołku siedział Nath już w pełni ubrany…
-Yo- przywitałam się
-cześć-
-czy ty jakoś dziś nie w sosie?-
-co? A nie…-
-okeeej, herbaty???-
-tak proszę-
-a co chcesz na śniadanie?-
-hmmm coś specjalnego-
-a z jakiej okazji to?-
-Siva oświadczył się Neree-
-Nereeshy?-
-yhym-
-ci to mają szczęście-
-serio?-
-nooo tak w wczesnym wieku znaleźć sobie prawdziwą miłość- rozmarzyłam się
-ohhh Jezu-
-weź no…-
-to mnie nudzi-
-a mnie nie!- krzyknęłam i zaczęłam szykować śniadanie Nath już się nie odezwał… Po chwili mogłam nakładać na talerz, powiem szczerze sama byłam zdziwiona wyglądało prześlicznie:
-jesteś na mnie zła?- spytał Nath
-może-
-ej no nie gniewaj się-
-yhym-
-miałem iść z osobą towarzyszącą na ślub który odbędzie się w następną sobotę, chciałem się spytać ciebie-
-no i?-
-pójdziesz ze mną?-
-NO PEWNIE!- krzyknęłam i zawiesiłam się na jego szyi
-hahahaha  chyba częściej będę mówić takie rzeczy-
-chwila ale w co ja się ubiorę w środku tygodnia nie mogę to musze iść dzisiaj…-
-idę z tobą-
-yhym, poczekaj tu chwile a ja idę się przebrać-
-no ok.-
Wzięłam w pośpiechu ubrania wręcz wbiegłam do łazienki… szybko umyłam zęby uczesałam włosy w luźnego koka i ubrałam się w to:
-dłużej nie mogłaś?- spytał Nath
-tak mogłam- uszczypnęłam go w policzek i poszłam szukać torebki  włożyłam szybko telefon, klucze , pieniądze i ruszyłam do wyjścia … Gdy byliśmy na miejscu kupiłam sobie cudną sukienke buty i torebke:
-hmmm poczekaj tu na mnie- powiedziałam do Natha
-eee okej- posłał mi swój śliczny uśmieszek *Że jak co ja powiedziałam ?! Dobra DUPA* wręczyłam mu swoje torby i ruszyłam w stronę męskiego sklepu odzieżowego od razu rzuciła mi się na oczy ta koszulka:
Zapłaciłam za nią i ruszyłam do Natha odebrałam od niego moje torby a podałam mu prezent ode mnie
-co to?- spytał
-zobaczysz w domu-
-okej, podwiozę ciebie do domu i pojadę do siebie okej?-
-okej- Weszliśmy szybko do samochodu i pojechaliśmy do mojego domu… Po 15 minutach byliśmy na miejscu wzięłam szybko torebki pożegnałam się i weszłam do domu…
*ciekawe gdzie on tak pędzi* pomyślałam
-może pójde się przejść?-
-to dobry pomysł-
-Kurde gadam do siebie- przebrałam się w troszkę cieplejsze rzeczy:
 bo na zewnątrz było już zimno spakowałam rzeczy do torebki i ruszyłam przed siebie nie wiedząc gdzie iść poszłam do bliskiej mi kawiarni zamówiłam cappuccino i ciasto cytrynowe... nagle podszedł do mnie kelner
-coś jeszcze życzy sobie pani?- spytał
-nie, ale mógł by mi pan powiedzieć gdzie jest toaleta?-
-oczywiście, po lewej stronie znajdzie pani drzwi- i wskazał palcem na krótki korytarz
-dziękuję-
-nie ma za co- uśmiechną się do mnie oczywiście odwzajemniłam uśmiech po pewnym czasie ruszyłam do toalety szukałam coś w torebce drzwi otworzyłam barkiem a tam zastałam Natha całującego się z jakąś plastikową lalą szybko zasłoniłam oczy i podeszłam do lustra w myślach wypowiadałam brzydkie słowa ale w Realu poprawiałam makijaż nagle z torebki wypadło mi moje podręczne lustereczko i tleniona blondynka spojrzała na mnie
-no co każdy może się malować a państwu nie przeszkadzam chyba prawda?- powiedziałam z sarkazmem po chwili odwrócił się też Nath i spojrzał na mnie jak na idiotkę…
-no w sumie ma pani racje… jestem Stella- podała mi rękę
-Katniss- uścisnęłam jej rękę lekko zdezorientowana
-A to jest Nath mój chłopak- wskazała palcem na chłopaka który drapał się po głowie
-Miło mi jestem Katniss- podałam mu dłoń
-Nathan- powiedział i uściskał mi dłoń
- przepraszam was ale ja już musze iść- powiedziałam i wyszłam z łazienki zapłaciłam szybko za moje zamówienie i ruszyłam w stronę mojego domu, przekręciłam zamek w drzwiach weszłam do pomieszczenia podparłam się o ścianę i płacząc zjechałam na dół:
*Nie Kurwa przez takiego debila nie będę płakać, nawet w nim nie jestem zakochana, pfff i ja go uważałam za przyjaciele, te jego zielone tęczówki są śliczne a uśmiechu zniewalający KURDE KAT USPOKUJ SIĘ ! STOOOP!!! ROZUMIESZ STOP!!!! Nie umiem przestać płakać nie umiem dlaczego? Dlaczego? Dlaczego zadaje sobie to durne pytanie?!!!* podlazłam na kolanach do stołu gdzie leżał nóż *RAZ GOZI ŚMIERĆ KAT!!! JEŻELI TO ZROBISZ TERAZ NIE BĘDZIESZ MUSIAŁA CIERPIEĆ* pomyślałam napisałam szybko liścik wzięłam torebkę do której wpakowałam nóż i wyszłam zostawiając drzwi otwarte na oścież pobiegłam do autobusu i pojechałam w nieznany mi kierunek gdy wysiadłam byłam daleko od domu bo była to wieś pobiegłam gdzieś do lasu a tam znalazłam ławkę usiadłam na niej i wyjęłam z torby nóż podniosłam do góry moją lewą ręke i zaczęłam się ciąć za każdym przejechaniem nożem po ręce zaciskałam zęby z bólu:
W pewnym momencie odpłynęłam…

*PERSPEKTYWA NATHA*
Kiedy wyszła z kawiarni pobiegłem do jej domu drzwi były otworzone na oścież a na blacie kuchennym był liścik:
Jeżeli nie jesteś Nathanem wywal list!!!
A więc przejdźmy do rzeczy zraniłeś mnie i to bardzo powiem szczerze że bardziej niż mój były ale DUPA TAM pisze ten list żebyś mnie nie szukał i tak pewnie nie znajdziesz bo będę wtedy daleko nie zabrałam ciuszków więc się pewnie domyślisz o co chodzi…
                                                                                                                       Katniss xoxoxo
PS Żegnaj na zawsze
Po przeczytaniu listu wybiegłem na zewnątrz i zobaczyłem tylko Kat wsiadającą do autobusu
-KAAAAAAAAAAAAT!!!!!!!!!!!!!- wrzeszczałem ale nic… postanowiłem zadzwonić do Jaya
-Halo?- usłyszałem głos lekko zachrypnięty
-Jay to ja mamy problem !!!-
-o co chodzi?-
-Kat ona… ona…-
-wyduś to z siebie!-
-ona poszła się zabić!-
-ALE JAK TO?!!!!-
-To przeze mnie – powiedziałem i zacząłem płakać jak dziecko
-coś ty znowu jej zrobił?!-
-później ci powiem!-
-okej a wiesz chociaż gdzie poszła?-
-wsiadała do 18-
-yhym to jedź następnym autobusem na kraniec tam jest wieś w środku lasu jest ławka pewnie teraz tam jest tylko pośpiesz się!-
-okej-
-dobra na razie widzimy się na miejscu!-
-pa!-

*PERSPEKTYWA KAT*
Obudziłam się w lesie na ławce wyjęłam z kieszeni telefon i zobaczyłam:
„109 połączeń od Natha
78 od Jaya
I 82 wiadomości”
*i teraz tak dbają* pomyślałam z sarkazmem nagle usłyszałam dźwięk gniecionych liści i usłyszałam
-To tu chodź Nath- po chwili skojarzyłam że to słowa wypowiedziane przez Jaya szybko wzięłam torebkę i pobiegłam gdzieś przez las zatrzymałam się gwałtownie przed głębokim spadem  rozejrzałam się do okoła i znowu dźwięk ugniatanych liści pobiegłam w lewą stronę lecz był to zły pomysł bo wpadłam do wąwozu
-AAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!- wrzasnęłam łapiąc się za korzenie drzewa z wielkim bólem w lewej ręce
-Tu jest !- krzykną Jay położył się na ziemi i wyciągną do mnie rękę tak samo jak Nath
-Proszę cię złap moją rękę bo inaczej spadniesz…- powiedział smutny nic nie odpowiedziałam puściłam się lewą ręką a Jay i Nath krzyknęli  równocześnie
-NIEEE!!!!!!!!!!- po ich słowach puściłam drugą rękę we włosach poczułam silny wiatr i gwałtownie się zatrzymałam Nath był trzymany przez Jaya a ten sam trzymał mnie za rękę już prawię się wyślizgnęłam ale złapał mnie drugą ręką zostałam sprowadzona na ziemie
-Dzięki- wyszeptałam i pobiegłam a za mną Nath i Jay
-PROSZĘ CIĘ KAT!!!- krzyczał Jay i Nath
-KOCHAM CIĘ SŁYSZYSZ KOCHAM!- wrzasną Nath a mnie zamurowało odwróciłam się w ich stronę ale Jaya gdzieś zmyło
-Gdzie jest Jay?- spytałam zachrypnięta
-nie wiem- przetarł dłonią kark zbliżył się do mnie i pocałował:
Po chwili oddawałam wszystkie pocałunki lecz w końcu powiedziałam
-ja nie mogę jestem tylko zwykłą dziewczyną …- i pobiegłam zostawiając osłupiałego Natha na środku lasu… wbiegłam do swojego domu szybko się spakowałam (w niecałe 2, 5 godz) wzięłam torebkę zostawiłam klucze na blacie i poszłam na autobus wysiadłam na jakiejś ulicy usiadłam na ławce i rozmyślałam nad wszystkim co się dziś zdarzyło nagle poczułam jak ktoś mnie szturcha był to śliczny blond włosy niebieskooki chłopak (lat około 19)
-Hej- powiedział nieco zawstydzony
-yyy hej-
-uff jestem Ross-
-Katniss-
-dlaczego masz ze sobą bagaże i o 23 siedzisz na ławce?-
-ymm jesteś nieznajomym nie mogę ci powiedzieć-
-ej no weź- powiedział przysiadając obok mnie na ławce
-to ty najpierw opowiedz coś o sobie-
-hmm mam na imie Ross Shor Lynch mam 19 lat mieszkam tutaj  w Londynie gram w zespole R5 i takie tam pierdoły-
-yhym ja mam na imie Katniss Ammeline Dene’s mam prawie 18 lat mieszkałam tu w Londynie i to wszystko-
-okej dałabyś się zaprosić do mieszkania na noc nie chcę żebyś tu została-
-eee dziwnie to zabrzmiało czy ty chcesz mnie przelecieć?-
-Co nie!! Po prostu gdybyś chciała to możesz u mnie przenocować-
-yyy nie dzięki-
-nalegam- powiedział z oczami jak kot ze shreka
-no dobra… ale tylko na dzisiaj okej?-
-to się zobaczy…-
-to prowadź- powiedziałam a on wziął moje walizki i gdzieś prowadził… po kilku minutach byliśmy na miejscu był to ogromny i nowoczesny dom nagle poczułam że ktoś mnie szturcha…
Obudziłam się… Spojrzałam na mojego „wybawce” oczami i okazało się że to był Nath…
-Czemu krzyczałaś przez sen?- spytał
-eee… nie wiem…-
-okeej-
-a tak w ogóle gdzie ja jestem?-
-serio? W swoim domu….-
-acha-
-Herbaty?-
-Ja zrobię-
-okej- powiedział i usiadł na kanapie a ja poleciałam do kuchni zalałam czajnik wodą i włączyłam go *czyli to był tylko sen? Ale bardzo realistyczny… chwila ale jak ja zasnęłam czy on naprawdę lizał się z tą blond lalą?* pomyślałam po czym zalałam wodą kubki z herbatą miętową i zaniosłam do salonu…
-eee nie masz mi czegoś za złe?- spytał
-ale czego?-
-no tego co się zda żyło w kawiarni-
-nie a co?-
-nie nic-
-przecież nie jestem twoją dziewczyną albo coś w ten deseń…-
-no w sumie masz racje- wziął dość głęboki łyk
-mam pytanie-
-jakie?-
-ehhhh… zapomniałam…-
-no okej później spytasz…-
-wiesz co jest już- spojrzałam na zegarek- 22:15 a mi się chce spać …-
-tak pewnie już idę – dopił swoją herbatę zabrał szybko kurtkę pod pachę i wyszedł jeszcze zanim to zrobił powiedziałam

-dobranoc- ale nie uzyskałam odpowiedzi...

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 6

Gdy zeszliśmy na dół Nath postanowił włączyć Igrzyska Śmierci … Dzień minął bardzo szybko wieczorem tak gdzieś koło 21 wykąpałam się i położyłam spać (ja na materacu)…
Obudziłam się 7:31 zdecydowałam się żeby jeszcze trochę sobie poleżeć… z łóżka wstałam dopiero o 8:03 wzięłam w pośpiechu ciuszki i powędrowałam do łazienki wzięłam szybki prysznic , umyłam zęby , pomalowałam się (żeby ukryć trochę ran) i ubrałam w to :
Dzisiaj tak elegancko bo postanowiłam sobie znaleźć pracę chociaż i tak rodzice przesyłają mi pieniądze na moje konto…
-Dzień dobry- przywitałam się
-ooo witaj złociutka- odpowiedziała ciocia
-co dzisiaj na śniadanie?-
-a co chcesz?-
-omlety?-
-dobrze zrobię omlety –
-a mogę w czymś pomóc?-
-wiesz co skarbie jeżeli chcesz to pójdź na zakupy na blacie znajdziesz listę –
-dobrze- powiedziałam i sięgnęłam karteczkę do ręki żeby ją przeczytać:
1) Dżem wiśniowy
2) Dżem truskawkowy
3) Dżem malinowy
4) Dżem morelowy
5) opakowanie 10 sz. Jajek
6) Sok pomarańczowy
7) 4 jabłka
8) 9 bananów
9) 2 mango
10) makaron nitki

Ubrałam szybko buty chwyciłam torebkę i wpakowałam do niej telefon , pieniądze i karteczkę…
Wyszłam z domu i poszłam do pobliskiego sklepu kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy… Gdy wyszłam zastałam niemiłą niespodziankę stał tam ten chłopak który bił Natha wskazał na mnie palcem
-TAM JEST!!! TO ONA!!!- krzyknął a tamci zaczęli biec w moją stronę zaczęłam biec w przeciwnym kierunku do domu Natha żeby nie wiedzieli gdzie on mieszka zatrzymałam się w parku i pomyślałam że ich zgubiłam lecz się myliłam związali mi ręce i uderzyli w głowę tak że aż zemdlałam…


*PERSPEKTYWA NATHA*
Obudziłem się koło 10 wylazłem z pod kołdry wziąłem ubrania i poszedłem  do łazienki wziąłem trochę dłuższy prysznic niż zazwyczaj umyłem zęby i ubrałem się … Gdy wyszedłem z łazienki skierowałem się do kuchni w której była moja mama
-Cześć mamo-
-Oo witaj –
-co dziś na śniadanie?-
-tak samo spytała się Kat-
-właśnie gdzie ona jest?-
-poszła do sklepu-
-sama a jak jej się coś stanie i kiedy poszła?-
-spokojnie jakieś 30 min temu-
-przecież jak ja ide to zajmuje mi to 15 min!-
-o rany faktycznie-
-idę zobaczyć gdzie ona jest-
-weź kurtke zimno dzisiaj!-
-dobrze mamo- ubrałem szybko buty wziąłem kurtke pod pache i wyszedłem z domu… powędrowałem do bliskiego mi sklepu i tam mi powiedziano że była tu jakaś dziewczyna która przed chwilą gdzieś biegła a za nią jakiś dwóch kolesi
-no to kurde mam przegrane- pomyślałem na głos tak że aż starsza pani się na mnie spojrzała po chwili namysłu wyciągnąłem z kieszeni spodni telefon i zadzwoniłem do Jaya
-Halo?- usłyszałem w słuchawce
-stary to ja Nath-
-A już myślałem że Kat-
-właśnie chodzi o nią-
-ale jak to?-
-gonią ją!-
-ale kto-
-stary po prostu przyjedź jak najszybciej do mnie do domu okej?-
-no spoko-
-Pa!- powiedziałem i się rozłączyłem…

*PERSPEKTYWA JAYA*
Po telefonie Natha wsiadłem do najbliższej mi taksówki i pojechałem do niego w niecałe 15 min zapłaciłem taksówkarzowi i pobiegłem w stronę Natha który trzymał się za głowę i chodził w kółko….
-Cześć stary- powiedziałem
-elo-
-to co robimy-
-Pani w sklepie powiedziała mi że biegła w tamtą stronę- wskazał mi palcem
-no to na co stary czekasz chodź!- krzyknąłem i zacząłem biec w tamtą stronę w parku znaleźliśmy prawdopodobnie jej zakupy i torebkę (pewnie musiała ją upuścić) chwilę się rozejrzeliśmy i pobiegliśmy w stronę opuszczonego magazynu… szybko wbiegliśmy do niego i zauważyliśmy Kat która siedziała na krześle dosłownie na środku pokoju była nieprzytomna miała związane ręce a usta zakneblowane jakąś szmatką…
-No, no , no kogo ja tu widze Nathan Sykes i Jay Mcguiness we własnej osobie- powiedział jakiś młody chłopak
-Mike, mogłem się domyślić!!!- wrzasną Nath
-stary uspokój się nie można się już zabawić z dziewczynkami?- spytał
-NIE!!!- odpowiedziałem i oberwałem czymś w łeb po czym straciłem przytomność…\

*PERSPEKTYWA NATHA*
-I po co to wszystko co?- spytałem
-ona mnie pobiła! Kretynie!-
-ja też cię biłem ale nigdy mi czegoś takiego nie zrobiłeś-
-no i? stęskniłem się za tym no wiesz o co chodzi-
-tak –
- i co to wszystko nic nie zrobisz?-
-nie-
-to dziwne-
-wcale nie-
-zazwyczaj się na mnie darłeś-
-ale dziś nie-
-i to jest dziwne-
-człowiek się zmienia Mike-
-ale ja nie-
-a wiesz że powinieneś-
-wiem-
-to po co tak robisz?-
-w sumie to nie wiem-
-no widzisz-
- poplątałeś mi myśli-
-to dlaczego ich nie wywalisz?-
-bo nie potrafie-
-powiedz wszystko to co teraz czujesz-
-czuje się jakoś dziwnie nie mogę niczego sprecyzować-
-usiądź po turecku zamknij oczy i się rozluźnij-
-no dobrze- powiedział i zrobił to co mu podpowiedziałem szybko uwolniłem Kat i Jaya byli już przytomni usłyszałem tylko trzask i pojawiłem się w tunelu ciemności…


*PERSPEKTYWA KAT*

Widziałam jak Nath oberwał w głowę a Jay został gdzieś wyprowadzony ja natomiast zostałam otoczona przez jakiś mężczyzn było ich chyba z jakiś 10? Sama nie wiem… po chwili ze środka wyszedł Mike
-Zatańczysz?- spytał
-ale w jakim sensie?- tak wiem nie odpowiada się na pytanie pytaniem…
-No bicie się…-
-yhym-
-to co zgoda?-
-tak ale zapłacisz mi za zakupy-
-hahaha chyba sobie śnisz-
-nie-
-szczerze powiem rozbawiłaś mnie –
-ciesze się ale mam jeszcze pytanie-
-jakie?-
-Czy ty przypadkiem nie masz szczura na nodze?-
-AAAA!!! SZCZUR!!!!-
-EJ!!! ALE NIE NA MNIE!!!!-
-HAHAHA!!!-
-CO?!-
-WLAZŁ CI POD BLUZKĘ!-
-ŻE JAK?!!!!!!!-
-HAHAHAHAHAHAHAHA!!!!-
-ZDEJMIJ GO!!! ZDEJMIJ!!!!-
-HAHAHAHA! NIE ZA BARDZO MNIE ROZBAWIŁAŚ- powiedział i zaczął się turlać po podłodze ze śmiechem
-AAAA!!!!RATUNKU!!! NIECH KTOŚ GO ZDEJMIE!!!-
-HAHAHAHAHAHA!!!-
-SERIO?!!!!- krzyczałam jak najęta w końcu Nath się obudził i patrzył się na mnie jak na idiotkę
-EJ!!! DOBRA ZDEJMIJCIE JEJ TEGO SZCZURA Z PLECÓW!!!BO BRZUCH MNIE BOLI!!! OD ŚMIECHU!!!- wrzeszczał przerywając śmiechem
-A temu co jest?- spytał Nath
-CO MI JEST?!!! SZKODA ŻE JEJ NIE WIDZIAŁEŚ PRZED TEM!!! – odpowiedział Mike
-EJ NO ZDEJMIJCIE GO!!!!- znowu zaczęłam krzyczeć i skakać do o koła
-HAHAHAHAHA!!!!MACIE RACJE!!!TO JEST ZABAWNE!!!-teraz Nath zaczął się śmiać
-czyli nie chcesz jechać ze mną, Jayem i prawdopodobnie moją siostrą do Californi?-
-Co?!- spytał zdziwiony
-pstro-
-ej gdzie Mike?-
-nie wiem ale już chodź do mnie-
-yhym jasne- powiedział i wyszliśmy z budynku *o kurde zapomnieliśmy o Jayu, oj tam* weszliśmy do pierwszej lepszej taksówki i ruszyliśmy w stronę domu Natha by zabrać swoje rzeczy powiedzieliśmy jego mamie że już wracamy do siebie… po 50 minutach (był mega korek) byliśmy na miejscu, weszłam po schodach , przekręciłam klucz w zamku i weszłam do środka *Tak dawno mnie tu nie było*…
-To co oglądamy jakiś film?- spytałam
-a jaki masz?-
-hmm mam „Czarodzieje z Weverly place” lub „LOL”-
-To hmm Czarodzieje-
-dobra ja idę zrobić popcorn i nalać picia-
-to ja czekam na kanapie-
-yhym-
Po 15 min.
-już jestem- powiedziałam siadając na kanapie i podając Nathowi miske z popcornem i szklankę coli…
Obejrzałam tylko pół filmu bo zasnęłam opierając głowę o ramię Natha… przebudziłam się kiedy Nath niósł mnie na rękach prawdopodobnie do łóżka ale znowu zamknęłam oczy i poszłam spać

*PERSPEKTYWA NATHA*

W połowie filmu Kat zasnęła na moim ramieniu… wyglądała tak ślicznie nie miałem serca jej budzić więc oglądałem film dalej gdy się skończył wziąłem Kat na ręce i zaniosłem do pokoju położyłem ją delikatnie na łóżku i przykryłem kołdrą sam poszedłem do salonu wziąłem jeszcze szybko poduszke i koc… po chwili szykowania położyłem się na kanapie i od razu zasnąłem:
-Nienawidzę cię słyszysz?!- krzyczała Kat
-Ale dlaczego, przecież możemy się przyjaźnić ale po tajemnie –
-Super!-
-ale dlaczego na mnie się drzesz powinnaś na tych papparazi to oni wszystko ci zrujnują-
-Oni już tego nie zrobią bo ty zrobiłeś to pierwszy – powiedziała ze łzami w oczach odwróciła się do mnie plecami i zaczęła biec
-KAAAT!!!!!!!!!!!!- krzyczałem za nią… już miałem sobie pójść ale zobaczyłem że Kat została potrącona przeraziłem się szybko do niej podbiegłem była cała we krwi , nie oddychała , była cala zimna kierowca samochodu zadzwonił po karetke która zjawiła się dość szybko pojechałem z nią do szpitala bałem się że ta kłótnia to ostatnia chwila kiedy spędziłem z nią czas płakałem cały dzień i noc w końcu przyszedł do mnie lekaż i zawiadomił że Truskaweczka nie żyje zobaczyłem jak ją wywożą i poprosiłem żebym mógł z nią chwilę zostać…
- Proszę cię Kat nie umieraj nie chcę żeby to wszystko się tak skończyło!, proszę cię nie odchodź proszę! KOCHAM CIĘ SŁYSZYSZ KOCHAM! JA CIĘ KOCHAM!- krzyczałem trzymając jej zimną dłoń ona na chwilę otworzyła oczy i powiedziała szeptem
-też cię kocham- po tych słowach wypowiedzianych jeszcze bardziej się popłakałem lekaż kazał mi już iść ja otarłem się o ścianę i usiadłem na podłodze płakałem jak dziecko przez 3 dni w szpitalu…

*PERSPEKTYWA KAT*
Obudziłam się 6:41 od razu wstałam z łóżka wbiegłam pod prysznic zmyłam makijaż i ubrałam się w to:

Zeszłam na dół o godzinie 7:21 Nath krzyczał przez sen i rzucał się po całej kanapie po chwili dobiegły do mnie te słowa
- Proszę cię Kat nie umieraj nie chcę żeby to wszystko się tak skończyło!, proszę cię nie odchodź proszę! KOCHAM CIĘ SŁYSZYSZ KOCHAM! JA CIĘ KOCHAM!- stałam i patrzyłam się na niego po kilku minutach ocknęłam się i postanowiłam go obudzić…
-Nath, wstawaj- szturchałam go palcem przestraszyłam się jak się na mnie rzucił i powiedział
-DZIĘKI BOGU TO TYLKO SEN!- przepraszam jednak wrzeszczał
-Nath bo mi bębenki rozjebiesz-
-aaa co a tak, to fakt-
-wiesz że mówiłeś przez sen i rzucałeś się po całej kanapie?-
-a co mówiłem-
-a tam jakieś durne rzeczy-
-takie jak kocham cię?-
-tak dokładnie-
-i żebyś została a nie odchodziła?-
-taak właśnie co ci się śniło?-
-pokłóciłem się z tobą ty powiedziałaś żebym o tobie zapomniał i pobiegłaś w stronę ulicy nie zauważyłaś że jechał samochód podbiegłem do ciebie byłaś cała e krwi cała zimna trzymałem twoją glowę na moich kolanach kierowca samochodu wezwał karetkę przyjechała dość szybko pozwolili mi jechać z tobą czekałem tam 2 dni w końcu przyszedł lekarz i powiedział że nie żyjesz poprosiłem żebym mógł być z tobą na chwilę wtedy powiedziałem że kocham cię Wedy ty otworzyłaś na chwilę i powiedziałaś „ja ciebie też” płakałem w szpitalu przez 3 dni potem ty mnie obudziłaś…-
-i ty to wszystko na jednym tchu powiedziałeś?-
-tak-
-eee… chwila czy ty mnie naprawdę kochasz?-
-yyy… co… nie… oczywiście że nie-
-a już myślałam –
-CO?!-
-hahahaha twoja mina bezcenna-
-weź no… a która jest godzina???-
-Durna-
-no powiesz mi czy nie?-
-8:54-
-no dziękuje-
-yhym nie ma za co jak chcesz zjeść śniadanie to idziesz do sklepu…-
-ale ty idziesz ze mną-
-i gówno prawda-
-ej od kiedy tak mnie nazywasz?-
-no stęskniłam się za siorą do niej tak zawsze mówiłam-
-sprawdź czy jest na skaype –
- ooo masz racje- pobiegłam do pokoju włączyłam laptopa i zauważyłam że jest dostępna od razu do niej zadzwoniłam
-hej Kat co u ciebie?- spytała na przywitanie
-hejcia Don, a takie tam tylko nudy dzisiaj Nathowi się coś śniło że wpadłam pod samochód i umarłam-
-hahahaha i to nazywasz nudnym ?-
-tak-
-to się nie dziwie-
-ekhym można po angielsku -  (a no fakt gadałyśmy po polsku)
-co kto jest u ciebie siostra?-
-Nath-
-uuu coś się święci-
-bez przesady a teraz mówmy po angielsku a to czego nie chcemy żeby Nath się dowiedział mówmy po polsku ok.?-
-yyy dlaczego on bierze słownik języka polskiego?-
-NATH CO TY ROBISZ?!- spytałam (po angielsku)
-no co nic nie rozumiem- odpowiedział
-Dobra Don Mówmy po angielsku-
-yhym-
-Elo Nath-
-Yo czego chcesz?-
-chciałam się spytać czy nie wylałeś jeszcze kawy na moją siostre?-
-co niee właśnie się dziwie zazwyczaj to ja tu byłem niezdarą a teraz ona- w tej chwili wykorzystałam okazję i wyszłam z domu do kawiarenki która stała tuż naprzeciwko kupiłam ciastka i bułki słodkie na wynos zapłaciłam i wyszłam… w domu Nath nadal rozmawiał z moją siostrą szczerze byłam zdziwiona ona zazwyczaj z nikim tak nie rozmawiała tylko ze swoim chłopakiem… zjadłam bułkę w kuchni a potem usiadłam na kanapie i włączyłam TV leciały teletu bisie więc szybko wyłączyłam telewizor… skierowałam się do mojego pokoju bo nie słyszałam już Natha i mojej siostry
-A ty tu co robisz?- spytał zdziwiony Nath zamykając laptopa
-co ty tam gołe laski oglądasz?-
-co nie! Nigdy w życiu-
-to co robiłeś-
-szukałem dzieci-
-zboczeniec-
-znowu się zaczyna-
-no bez jaj-
-ale jak bez jaj?-
-głupek-
-pożałujesz tego-
-no chyba ty-
-oj zdziwiłabyś się-
-tak ja a może jednak ty-
-hahhaaha zabawna jesteś-
-wiem-
-a sarkazm wyczułaś-
-a ty?-
-troszkę-
-a ja dużo-
-i dobrze-
-yhym-
-Jasnowidz-
-no chyba ty-
-oj ja nie czytam w myślach-
-zazwyczaj myślicie o banalnych rzeczach-
-no na przykład-
-gołe baby-
-no to już pierwszy błąd-
-no dobra to ty o  full capach-
-ha znowu nie zgadła-
-a może jednak-
-no dobra masz racje-
-ha i co mówiłam-
-ale z tymi gołymi babami przesadziłaś-
-wiem-
-to dobrze-
-wiem-
-cieszę się-
-wiem-
-czy ty się zacięłaś?-
-wiem-
-płyta czy jak?-
-wiem-
-weź no-
-no dobra już jaja sobie robiłam-
-ale bez jaj-
-czy coś to zmienia?-
-yhym i to dużo-
-spoko idziesz bo kupiłam bułki słodkie-
-ooo dobry pomysł jak możesz zaparz Herbatki-
-yhym a jakiej?-
-a jaką masz?-
-malinowa, miętowa czy zwykła?-
-miętowa-

-już się robi-

piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 5

Nath usiadł obok mnie i też zaczął podśpiewywać a Jess stała i się patrzyła troszkę się bujając…
-Ślicznie śpiewasz, czemu nigdy tego nie powiedziałaś?-
-Bo nie, i wcale ładnie nie śpiewam!-
-ekhm bo rezerwacja nam przepadnie- wtrąciła Jess
-ooo tak twoja siostra ma racje Nath chodź…- wzięłam go za nadgarstek i zaczęłam ciągnąć go w stronę kina… gdy weszliśmy ja się pogubiłam było tam za dużo osób…
-Yyyy gdzie teraz- spytała nagle Jess
-Wy nigdy nie byłyście w kinie?-
-ja tylko w Polsce a tam jest mało osób-
-a ja nie byłam…-
-chodźcie za mną- powiedział i poszedł do przodu spojrzałam na Jess a ona na mnie i zaczęłyśmy biec za Nathanem lecz ktoś mnie zatrzymał pociągną mnie za nadgarstek p czym wylądowałam mu w ramionach…
-witaj- i przytulił mnie mocniej
-tato stęskniłam się ale co ty robisz tu w Londynie?-
-sprawy w pracy-
-yhym-
-na jaki film idziesz?-
-na Hobbita-
-A mogę iść z wami?-
-nie wiem spytaj Natha-
-Jakiego znowu Natha?-
-spokojnie to tylko kolega-
-to dobrze bo gdyby ci coś zrobił nie ręczył bym za siebie- powiedział stanowczo
*PERSPEKTYWA NATHA*
-Ej chwila gdzie Kat?- spojrzałem się do tyłu na siostrę
-nie wiem była tu przed chwilą-
-ale gdzie ona się podziała , a jak jej się coś stało tu jest mnóstwo złodziei, psychopatów i porywaczy…-
-Nath spokojnie ona jest dorosła-
-O widzę ją, KAT!!!-
-co się stało?- spytałam a on mnie przytulił –eee…nie mogę oddychać-
-zostaw ją!- powiedział niespokojnie mój tata…
-właśnie kim pan jest?-
-to mój tata, a tak w ogóle gdzie masz Jess?-
-TATA?!, JESS!!!-
*PERSPEKTYWA  KATNISS*
-już go nie rozumiem ale myśle że to ten cały Nath nie myle się?-
-tak nie mylisz się tato-
-czy on jest? No wiesz troszkę…-
-no powiedz! Nie lubie się niecierpliwić!-
-a ja lubie się z tobą droczyć-
-yhym super-
-oj no nie obrażaj się…-
-a czy ja powiedziałam że się obraziłam?-
-widać to było po twojej minie-
-serio? Nie zauważyłam-
-Dobra ja lecę przepraszam nie mogę zostać…-
-ooo widzę że znalazłeś Jess?-
-ja wiedziałem gdzie ona jest-
-yhym jasne, możemy iść po te bilety?- wtrąciła
-ooo tak właśnie chodźmy już-
-Teraz się skapnął-
-słyszałem to-
-ale ja nie- burknęłam
-co jest?-
-nie nic a po co pytasz?-
-tak po prostu- kupiliśmy bilety weszliśmy do Sali kinowej wcześniej zaopatrzając się w popcorn i cole Jess podczas seansu siedziała cicho i oglądała a Nath i ja pisaliśmy sms…
-czy ona coś knuje?- spytałam
-nie ona nie jest do takich rzeczy zdolna-
-a może jednak-
-znam moją siostrę-
-wiem-
-właśnie po co chcesz iść do sklepu?-
-po sukienkę na rozpoczęcie roku szkolnego..-
-ale co tak szybko?-
-nie chce z tym zwlekać a zresztą później takich przecen nie będzie-
-ahh… nie rozumiem dziewczyn-
-ale mnie chyba tak?-
-ciebie szczególnie-
-bardzo śmieszne-
-wiem-
-a ty zapewne po full capy co?-
-no tak ale z tobą-
-no dobra zostało mi jeszcze troche pieniędzy-
-to dobrze-
-yhym wiem-
-ej właściwie w jakiej sieci jesteś?-
-Play a co?-
-Bo mam darmówki do play –
-to świetnie bo ja też-
-ej zauważyłaś że Jess jest strasznie cicho?-
-tak a co teraz ty coś myślisz?-
-nie-
-oj chyba tak-
-no nie-
-tak-
-nie drocz się ze mną-
-ale dlaczego?-
-bo tego nie lubie-
-ale za to ja lubie-
-ale ty nie masz zdania-
-dobrze wiedzieć , FOCH FOREVER!-

Po tym sms oglądałam film faktycznie był ciekawy nie diwie się Jess która nic nie mówiła tylko jadła popcorn piła cole i patrzyła w ekran… po 1 godz. I 23 min. Wyszliśmy z kina i od razu przynajmniej ja weszłam do sklepu z ciuchami myśle że trochę poszalałam ale i tak nie znalazłam „Tej odpowiedniej”
Po tym sklepie Nath skierował nas do sklepu z full capami ja od razu zobaczyłam takiego pięknego że musiałam go mieć od razu…
Nath też sobie kupił jednego ale wziął tu jeszcze buty po dłuższym chodzeniu ja z Jess wpadłyśmy do jakiegoś sklepu było tu mnóstwo rzeczy które mi się podobały ale chyba trochę przegięłyśmy ale przynajmniej znalazłam tą jedyną Jess też kupiłam sporo ubrań.
Gdy Nath nas zobaczył ile mamy torem od razu rzucił się pomocom ale do swojej siostry za co byłam mu wdzięczna bo wiele przystojnych chłopaków mnie się pytało czy nie pomóc mi ale Nath ciągle mówił „Odczep się od niej” , „Wal się” albo „Spadaj” w końcu wkurzyłam się na niego
-Nath co ty sobie wyobrażasz myślisz że jesteś moim tatą to się mylisz opiekujesz się mną zawsze chodź tego nie potrzebuje bo jestem JUŻ DOROSŁA I SOBIE PORADZE GDY KTOŚ MNIE UDERZY!- wrzasnęłam tak że każdy w centrum to słyszał obruciłam się na pięcie i jedyne co usłyszałam to głos Jess
-Ty naprawdę jesteś dla niej nadopiekuńczy stary ona ma 18 lat potrafi o siebie zadbać nie to co ja, ja mam dopiero 16 !- krzyknęła trochę ciszej niż ja wyrwała Nathowi torby i ruszyła do mnie po chwili spytała – wszystko w porządku?-
-tak ,pewnie dzięki że mnie broniłaś-
-nie ma sprawy szczerze też mnie czasem doprowadza do bólu głowy-
-haha dzięki za poprawienie humoru-
-nie ma za co-
- wiesz co poszalejmy trochę idziesz do sklepu?-
-Tak pewnie!- weszłyśmy i zaczęłyśmy przebierać wszystkie rzeczy  ja razem z Jess wybrałyśmy chyba z 20 zestawów podeszłyśmy do kasy i za wszystko zapłaciłyśmy niestety trochę mnie to kosztowało ( 2,500 tyś) ale co się nie robi za szczęście?
-Jess jesteś głodna?-
-taak umieram z głodu-
-to chodź do maka-
-okej- zjadłyśmy wszystko potem podeszli do nas chłopaki i pytali się czy nam nie pomóc
-jeżeli nie macie nic przeciwko to z chęcią-
-przecież to nic takie damy jak wy nie powinny się przemęczać…- powiedział i uśmiechną się do mnie wyskoki brunet chyba mu się spodobałam… zamówiłam taksówki i po paru minutach chłopaki nas odprowadzili położyli nasze rzeczy na ziemi oczywiście każdy z nich dostał nagrode po 20 zł i całusa w policzek ode mnie i od Jess
-Hej Jess co ci?-
-chyba się zakochałam-
-co?! A w którym dokładniej?!-
-blondyn-
-poczekaj tu chwile-
-co ale!- krzyczała ale jej nie słuchałam poprosiłam o numer do chłopaka i podałam jej karteczke
-co to jest?- spytała
-numer do blondasa a i nazywa się Kacper-
-śliczne imie- rozmarzyła się ale tylko na chwile bo taksówka przyjechała z pomocą kierowcy wpakowałyśmy ciuszki do bagażnika i pojechałyśmy do domu cioci która zapewne czekała z obiadem…  po 45 minutach w korku dojechałyśmy do domku od razu wparowałyśmy do salonu zostawiając rzeczy w przedpokoju i padłyśmy na kanape ale przed tym przywitałam się z ciocią o dziwo nie było Natha powiedziała że ma jakieś spotkanie z Jayem bo przed chwilą wyszedł…

*PERSPEKTYWA NATHA*
skłamałem mamie że ide do Jaya poszedłem z chłopakami do klubu jak dawniej (z Danielem ,Brianem i Kacprem [tak nim] )
-ej stary co jest czemu nie pijesz?- spytał Daniel
-nie wiem nie mam nastroju-
-No weź nie pękaj – doszedł Kacper
-Dokładnie- i jeszcze Brian
-No dobra… dajcie co macie-
-damy ci coś silniejszego może trawki co?- spytał Daniel
-no spoko dawaj mi już to bo zaraz się rozmyśle-
-No i takiego Natha znałem!- krzykną Kacper już „nachlapany” po chwili zadzwonił mu telefon
-Halo? Co a tak Jess jestem właśnie na imprezie jak chcesz to wpadnij wyśle ci sms ulice ok.? dobra pa!-
-Kto to?- spytałem
-Aaa taka dziewczyna… w sumie nie wiem jaka… hahahahaha!-
-temu panu już podziękujemy- zaśmiał się Daniel – ej Nath łykaj to no!
-No dobra..- powiedziałem i wypiłem coś ze szklanki i zakręciło mi się w głowie podszedłem do Mika (mój odwieczny wróg)  i wygarnąłem mu co do niego czuje czułem się jakoś inaczej bardziej pewniej siebie… oberwałem kilka razy w twarz od niego przywaliłem mu w końcu tak że padł na ziemie a potem rzucił się na mnie dalej nic nie pamiętam film mi się urwał…

*PERSPEKTYWA KAT*
-Kat ubieraj się idziemy na imprezę ! – powiedziała Jess wchodząc do mnie do pokoju i rzucając moje zakupy dzisiaj
-ale..-
-żadnych ale chodź-
-no dobra wyjdź bo chce się przebrać…-
-Jej dziękuje ze ze mną idziesz-
-tylko powiedz mamie że idę z tobą na koncert i wrócimy grubo po północy ok.?-
-okej- odpowiedziała radośnie… przebrałam się w nowe rzeczy:
-zeszłam na dól przy drzwiach stała już Jess z wielkim bananem na twarzy a jej mama obok
-złociutka uważaj na Jess dobrze?-
-dobrze zaopiekuje się nią nic się nie stanie obiecuje…- powiedziałam i chwyciłam moją skurzaną kurtke i torbę i wyszłam z domu a za mną podążyła Jess po 15 minutach byłyśmy na miejscu
Było tam dziwnie cicho weszłyśmy do środka a tam grupka ludzi stała w około i się na coś patrzyła Jess podbiegła do Kacpra a ja się przedostałam przez tłum zobaczyłam że leży tam Nath i ktoś go bije…
-HEJ PRZESTAŃ!!!-
-NIE!!!- wrzasną i uderzył mnie pięścią w twarz poleciała mi krew z ust ale i tak się nie poddałam kopnęłam go już stojącego prosto w głowę (tak to jest jak się uczy karate) on mi oddał w brzuch a ja się na niego rzuciłam walnęłam go chyba 5 razy w twarz on mnie więcej za co ja miałam więcej ran ale w końcu natrafiłam na czułe miejsce chłopak od razu się położył i zwijał z bólu grupka ludzi podbiegła do mnie i podrzuciła mnie do góry
-hej przestańcie, proszę niech mi ktoś pomoże go przenieść do domu-
-ja pomogę- powiedział Kacper podnosząc Natha na ręce w czym ja mu pomogłam a Jess nadal patrzyła na mnie z otwartą buzią i nie wierzył co się stało…

*PERSPEKTYWA NATHA*
Przebudziłem się w momencie kiedy jakaś dziewczyna kopnęła Mika w twarz a n oddał jej w twarz potem znów zemdlałem z bólu…
Obudziłem się rano ból przestał boleć aż tak mocno ale nadal nie wiedziałem kto mnie uratował przed niechybną śmiercią… otworzyłem leniwe oczy i spojrzałem że jestem w moim pokoju a obok mnie czuwa Kat trzyma moją ręke a twarz blisko niej chciałem się wymknąć al. Dziewczyna na mnie spojrzała miała rozciętą wargę w dwóch miejscach oczy całe podpuchnięte (to akurat spowodowane nie wyspaniem się) na brwi miała szytą już ranę wyglądała jakby się z kimś biła i to tak na ostro spojrzałem na jej strój na co ona się uśmiechnęła i w końcu skojarzyłem że to ona mnie uratowała z ciężkim trudem było mi coś z siebie wydusić ale w końcu mi się udało
-dziękuje-
-nie masz za co – odpowiedziała i mnie pocałowała w policzek czułem się jakoś dziwnie jakbym się zakochał –CIOCIU!!! NATH SIĘ OBUDZIŁ! – krzyknęła na co zaczęła jej lecieć krew z wargi wzięła chusteczkę i otarła kropelkę
-Synku jak się czujesz?- Spytała mnie moja mama
-Lepiej-
-To dobrze wiesz że gdyby Moja kochaniutka Kat cię nie uratowała by było już po tobie… COŚ TY SOBIE WYMYŚLIŁ?!- w końcu krzyknęła
-Ciociu Nath potrzebuje spokoju nie krzycz na niego na razie…-
-w sumie to masz racje ale idź się przespać bo będzie gorzej z twoją ręką-
-co ci jest?- spytałem zdziwiony
-nic spokojnie- spojrzałem na jej rękę nadgarstek był w gipsie
-przecież widzę-
-nic mi nie jest spokojnie nie unoś się-
- a mogę chociaż wstać?-
-a czy ja ci broniłam ?-
-no w sumie to nie-
-pomóc ci?-
-nie nie trzeba-
-dobrze tylko uważaj proszę cię-
-dobrze ale ty mi najpierw powiedz jak ty mnie tu przywlekłaś ?-
-Kacper pomógł jest przyjacielem Jess-
-yhym to o niej rozmawiał-
-hehe no widzisz dobra ja ide się przebrać zaparzę sobie kawy a prawie zapomniałam Jay dziś wpadnie do ciebie więc się ubierz okej?-
-no okej-
*PERSPEKTYWA KAT*
Wyszłam z pokoju Natha z wybranymi wcześniej ciuszkami i skierowałam się do łazienki
Przemyłam włosy później je osuszyłam ubrałam się w to:
Zrobiłam sobie lekki makijaż czyli trochę pudru kreska na oczach i lekkie maźnięcie tuszem rzęs i byłam gotowa wyjść…
W kuchni zastałam ciocię przy garach
-Która tak w ogóle jest godzina – spytałam
-nie wiem złociutka sprawdź sobie tam jest zegar- i wskazała mi ręką n a ścianę o kurde już po 13 musiałam nieźle długo spać…
-zaparze sobie kawy dobrze?-
-tak pewnie czuj się tu jak u siebie w mieszkaniu-
- dziękuję- powiedziałam zrobiłam sobie kawę wypiłam ją dość szybko potem postanowiłam obudzić Jess zapukałam do jej pokoju ale zauważyłam że jest otwarte więc weszłam do jej pokoju ona już nie spała płakała w zdjęcie jej z bratem
-Cześć- powiedziałam
-hej-
-czemu tu tak siedzisz?-
-bo boję się go zobaczyć-
-nie wygląda gorzej niż ja więc spokojnie-
-jejku jak ja mam ci za to wszystko podziękować najpierw wielkie zakupy potem uratowanie mojego brata DZIĘKUJE!- powiedziała to i wtuliła się we mnie
-nie ma za co- powiedziałam szeptem Jess zauważyła że do jej pokoju wszedł Nath i od razu popędziła
Go przytulić wyglądali tak słodko aż się uśmiechnęłam tym razem nie leciała mi krew
-Nath nawet nie wiesz jak się bałam- weszła do pokoju jakaś dziewczyna widziałam że ona stała w pierwszym rzędzie ludzi –to ja cię uratowałam- dopowiedziała i potem też go przytuliła ale Nath ją oderwał
-Yhym Mill już ci wierze najpierw zapytam się Jess, a więc?- spojrzał pytająco na siostrę
-To nie ta idiotka za przeproszeniem tylko moja kochana Truskawa- powiedziała przytulając mnie
-No więc widzisz teraz wynoś się z tego domu!- wrzasną i prawie upadł na ziemię gdyby znowu nie ja trzymałam go za głowę i patrzyłam w oczy powoli go podniosłam żeby stał
-Dziękuje- powiedział przytulając mnie ja zajęczałam bo to trochę zabolało –oj przepraszam nie powinienem – dodał po chwili puszczając mnie
-spokojnie nic się nie stało…


środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 4

Wsiedliśmy do taksówki i po 30 minutach byliśmy na miejscu okazało się że mama Natha mieszka na przedmieściach…
-O BOŻĘ JUŻ PRZYJECHALI!!! – Usłyszałam głos kobiety
-nie przestrasz się- powiedział Nath z lekkim uśmieszkiem
- hahaha na pewno się nie przestraszę-
-OOO MÓJ MAŁY BENIAMINEK WRÓCIŁ!!!- Krzyknęła prawdopodobnie jego mama
-cześć mamo- i się pot twierdziło
-witaj maleńka zostaniesz może na noc?-
-ee…yyyy…-
-tak zostanie- odpowiedział za mnie Nath
-To świetnie!!! Jeżeli nie masz ciuszków to Jess ci na pewno pożyczy-
-dzię…-
-ma ciuszki- znowu odpowiedział za mnie Nath
-Chodźcie bo wam obiad wystygnie-
Kobieta wprowadziła nas do domu i kazała usiąść… siedziałam obok Natha i jego siostry gdy pani postawiła jedzenie zaczęła się sprzeczka
-JA BIORE UDKO!- Krzyknęła siostra Natha
-A WCALE  ŻE NIE BO JA!!!- tym razem wrzasną Nath
-EJ DZIECI JEST ICH DUŻO!!!-
I wszyscy zaczęli jeść… Po 30 minutach byliśmy najedzeni Nath i jego siostra zalegli całą kanape a ja poszłam do mamy Natha która krzątała coś w kuchni..
-ooo a ty co tu robisz?- spytała
-ehh przyszłam porozmawiać-
-tak a o czym?-
-sama nie wiem –
-hmm ja też nie wiem-
-to może w czymś pomogę?-
-skarbie jesteś tu gościem-
-wiem ale zawsze jak nic nie robię nudzi mi się-
-wiesz co mam pomysł, NATH SKARBIE NAUCZ KOLEŻANKĘ GRAĆ NA PIANINIE!-
-YHYM!- usłyszałam odgłos z salonu
-no idź nie krempuj się-
-ymmm dobrze-
Weszłam do salonu a Nath coś grał…
-pięknie grasz-
-CO?! O matko wystraszyłaś mnie-
-hahhhahaha boi duda –
-tak a ty umiesz coś grać?-
-oj z dziwił byś się-
-jak tak to pokaż-
Usiadłam wygodnie na krześle ułożyłam odpowiednio ręce i zaczęłam grać:


















-Kto tak pięknie gra?- spytała mama Natha ze łzami w oczach
-Ona – powiedział Nath wskazując na mnie palcem
-Ślicznie grasz- powiedziała
-ee… dziękuje-
-a mnie nigdy nie chwalisz- powiedział oburzony Nath
-bo ciebie nie trzeba chwalić-
-właśnie jak mam się do pani odzywać?- spytałam
-ciocia?-
-ooo tak beniaminku wreszcie jakiś dobry pomysł-
-yhym dzięki-
-Ej jest już 21 do łóżek Nath ty na kanapie chyba że chcesz na materacu w pokoju razem z Katniss-
-ooo właśnie zapomniałam się przedstawić… skąd zna pani moje imie?-
-nawet nie wiesz ile Nath o tobie opowiadał-
-MAMO!-
-co?...to materac czy kanapa
-wole materac…-
-no to idź po niego na strych ba ja nie mam zamiaru tego robić bo jesteś już dorosły-
-ale…-
-żadnych ale!-
-to może ja pójde-
-jeżeli ty masz iść złociutka to Nath idzie z tobą-
-i na to się zgadzam!-
-chodź…- wstałam i wzięłam go za nadgarstek próbował się wyrwać ale nie mógł
-HA DOBRA DZIEWCZYNKA!- powiedziała ciocia
-EJ A JA?!-
-TY SIĘ ZAMKNIJ!-
-DOBRA-
-Czy wy tak zawsze?- spytałam ze śmiechem
-taak a co przeszkadza ci to?-
-nie to mnie bawi ja tak z rodzicami nie miałam oni w ogóle mnie nie słuchali-
-to dobrze zrobili bo nie wyrosłaś na jakąś kretynkę-
-hahaha bardzo śmieszne-
-wiem-
Weszliśmy na góre po cichu nagle coś spadło wprost na mnie
-AAAA!!! CO TO?!-
-prześcieradło-
-acha-
-oo tam jest materac – wskazał i próbował podnieść
-hahahaha i ja nie mogłam się kiedyś uwolnić z twojej ręki- podeszłam i wzięłam materac a on patrzył na mnie zdziwionym wzrokiem – na co czekasz otwórz te drzwi!-
-co aa tak-
-a teraz łap za tyły i schodzimy- zeszłam 6 schodków i usłyszałam huk puściłam materac i pobiegłam w
Stronę hałasu (do kuchni) stała tam ciocia na blacie
-AAAA MYSZ!!!- krzyknęła
-CO GDZIE?!- też wrzasnęłam i wstałam wprost na blat
-hahahaha taka silna dziewczynka i boi się myszy-
-do kogo to było?- spytałam równocześnie z ciocią i zaczęłyśmy się śmiać ale zrzedł nam uśmiech po widoku kiedy Nath bierze mysz na ręce i wynosi z domu…
-AAA ZABIERZ TE ŁABSKA I IDŹ JE UMYJ!- znowu krzyknęłam razem z ciocią
-a wy to siostry bliźniaczki że się tak porozumiewacie?- spytał zdziwiony
-TAK!- znowu razem
-hahahaha nie wiem jak to robicie ale już się boje że jesteście wiedźmami!-
-A może jeszcze kopciuszkiem?!- znowu razem
-no to już się was boję-
-EJ NO BEZ TAKICH!- znowu i nawet wybuchłyśmy śmiechem w tym samym czasie
-nie wiem czy czytasz mi w mózgu ale już cię lubię- powiedziała ciocia
-cieszę się- zeszłam z blatu i pomogłam cioci
-dobra jest 22:31 DO ŁÓŻEK!- skierowałam się do pokoju ale nagle coś sobie przypomniałam że materac został na górze okręciłam się na pięcie i wróciłam po niego weszłam na góre ale się poślizgnęłam i spadłam na dół dalej nic nie wiem film mi się urwał…
Obudziłam się 5:30 rozejrzałam się po pokoju i spojrzałam na materac Nath już nie spał coś pisał postanowiłam go przestraszyć
-buuu- powiedziałam szeptem ale spojrzałam na niego kiedy przekręcał głowę w drugą stronę i zasną wzięłam laptopa i spojrzałam co napisał:
„Siedze sobie właśnie na materacu i się nudze po tym jak moja przyjaciółka spadła ze schodów i zemdlała boję się o nią mam nadzieje że nic jej nie jest … teraz jest 5:25 a ja nadal nie śpie…”

-O jak słodko- pomyślałam zamknęłam laptopa odłożyłam go na półkę delikatnie zeszłam z łóżka pociągnęłam Natha za nogi żeby leżał i przykryłam go kołdrą nagle ktoś mnie złapał za kostkę i upadłam na Natha jak się okazało był to on
-hahahaha- zaśmiał się a ja mu zatkałam usta bo mógł obudzić ciocię i jego siostrę
-o ja kurcze przepraszam leżę na tobie- powiedziałam szeptem wstając
-mi to nie przeszkadza i tak raz na mnie spadłaś kiedy spałaś-
-ooo matko przepraszam cię…-
-ale za co?-
-musiałam cię nieźle przygnieść skoro gadasz takie bzdury-
-jesteś lekka ale silna-
-hahaha bardzo śmieszne-
-uważaj!-
-na co?- i upadłam znowu na niego (przewróciłam się o łóżko rozumiecie?)
-jaka niezdara- powiedział to i spojrzał mi w oczy a ja jemu nagle się uniosłam i siadłam na łóżku
-ile się zmieniło od mojego przyjazdu tutaj tak dawno nie rozmawiałam z siostrą ciekawe co u niej-
-ohh nie przesadzaj..-
-musze jutro iść na zakupy po zeszyty i książki do szkoły bo już za cztery dni do niej idę-
- a gdzie?-
-gdzieś obok London Palladium-
-moja siostra tam chodzi!-
-no to super-
-nom- i ziewną
-kładź się spać Nath widzę że jesteś zmęczony-
-okeeej- i odpłyną natomiast ja postanowiłam obejrzeć zdjęcia na telefonie przypominały mi się te wszystkie chwile z Don po pięciu minutach odpłynęłam..
*Ranem*
-EJ WSTAWAJ!- krzyczał
Lekko podniosłam powieki ale szybko je zamknęłam bo światło było za jasne
-zasłoń to- powiedziałam
-yhym-
-od razu lepiej , Nath ty już ubrany która godzina ? –
-przed 11-
-po co mnie tak wcześnie budzisz jest sobota!-
-wiem i?-
-w soboty śpie do 13-
-wstawaj!- i walną mnie poduszką
-dobra dobra ale w co ja się ubiorę?-
-tym to ja się zająłem… masz- podał mi jakieś rzeczy i buty
-dziękuję- wylazłam spod kołdry i poszłam w kierunku łazienki opłukałam się pod prysznicem umyłam zęby (o dziwo Nath wziął moją szczoteczkę) ubrałam się w to:
I uczesałam zwykłego warkocza (takiego jak miała Katniss w filmie podczas Igrzysk 1) i wyszłam Natha już nie zastałam więc szybko pościeliłam łóżko i wyszłam z pokoju do salonu Nath coś grał , jego siostra przeglądała coś w telewizorze nadal była w piżamie (ta to ma dobrze pomyślałam) a ciocia była w kuchni robiła śniadanie więc podeszłam do niej
-Dzień dobry ciociu-
-witaj złotko-
-dużo nabroiłam wczoraj?-
-nie skarbie tylko tobie się przypomniało o materacu więc przypomniałaś też o tym Nathowi gdy usłyszał huk –
-ahhh rozumiem... pomóc cioci w czymś?-
-skoro tak tego chcesz możesz zanieść talerze na stół-
-dobrze- wzięłam talerze poszłam do salonu (tam był stół) i wszystko ładnie wyłożyłam potem pomogłam cioci z herbatami a później z bekonem i jajecznicą gdy wszystko było gotowe mogliśmy zajadać powiem że było o przepyszne…
-Jessika może masz ochote pójść ze mną do kina a potem na jakieś zakupy??- spytałam
-oczywiście że tak dziękuje że zapytałaś myślałam że znowu przyszła tu jakaś lafirynda jak Ariana Grande i nic mi nie zaproponuje a tu proszę kino i zakupy wreszcie Nath sobie znalazł kogoś odpowiedniego-
-eee ale ja nie jestem jego dziewczyną-
-szkoda pasujecie do siebie-
-EKHM! Ja tu stoje-
-wiemy- powiedziałyśmy razem i się zaśmiałyśmy
-nie no teraz na serio się ciebie boję truskawo najpierw moja mama teraz Jess musze ci zadać pytanie..-
-słucham?-
-czy ty jesteś jasnowidzem? Tak wiem zadałem pytanie jak Jay … -
-Nie i tak to prawda-
-hmmm poczekaj powiedz o czym myśle-
- o tym że mogę być jasnowidzem-
-zgadłaś JASNOWIDZ!-
-Nath to było do przewidzenia- wtrąciła Jess
-tak a teraz o czym myśle?-
-O THE WANTED!- powiedziałyśmy razem
-O matko dwie jasnowidzki powiem Jayowi że miał racje!-
-teraz myślisz gdzie może być twój telefon- powiedziała Jess
-yhym masz racje-
-znajdziesz go w swojej kurtce- powiedziałam z rękami na głowie i dziwnie masowałam skronie
-taaak koleżanka ma racje-
-nie no przerażacie mnie!-
-JA PÓJDE PO TELEFON CHCE POWIEDZIEĆ JAYOWI CO MYŚLI!- krzyknęłam i pobiegłam do jego kurtki żeby wyciągnąć telefon okazało się że ma ich 5 teraz który był tym normalnym
-no skoro jesteś jasnowidzem który jest normalny- spytał mnie Nath
-hmm myśle że ten w czerwonym-
-KURDE!-
-co zgadłam?-
-tak-
-dobra dzwonie-powiedziałam i włączyłam głośnik po chwili odezwał się Jay
-Halo?-
-cześć stary mówiłem ci że Katniss przyjechała?-
-no tak a co?-
-pomyśl o czymś ciężkim do stwierdzenia-
-myslisz o swojej jaszczurce Neytri-
-JAK ONA TO ZGADŁA ?!-
-jest jasnowidzem!-
-EJ CHŁOPAKI MÓWIŁEM ŻE ISTNIEJE KTOŚ TAKI JAK JASNOWIDZ!-
-Jay włącz głośnik i daj mi z nimi porozmawiać-
-okej-
-yyy cześć nieznajoma- powiedział Siva
-YO! Pomyśl o czymś-
-no ok. już-
-myślisz o swojej dziewczynie-
-JEZU ROZMAWIAM Z JASNOWIDZEM! TOM TERAZ TY BO SIĘ NAJBARDZIEJ ZAPIERAŁEŚ!-
-no już pomyślałem-
-Myślisz o głupocie Natha Jaya i Sivy-
-TY TO NAPRAWDE JASNOWIDZ! MAX!
-No już-
-Myślisz nad swoją łysiną co my tu wykombinować żeby mieć włosy-
-TY MASZ RACJE!-
-A NIE MÓWIŁEM!!!- Wrzasną Jay
-Jay bo zaraz się rozłącze- powiedziałam twardo
-mam pytanie kim ty jesteś?- chyba było słychać mój face palm bo max się zaśmiał
-Katniss ta którą wybrał Nath na koncercie jak przyjedziesz lepiej mnie poznasz…-
-yhym jasne to za 3 dni-
-O KURDE TO MASZ PRZECHLAPANE WTEDY IDE DO SZKOŁY!-
-dobra powiem prawde ja jutro wracam bo nie mam tu dziewczyny…-
-CO?!- wrzasną Nath
-no to prawda dobra musze kończyć ide właśnie na plaże i ludzie się na mnie patrzą-
-dobra to papa-
-papa-
-PA JAY!- krzyknęła ciocia
-yyy dowidzenia pani Beverly- po chwili wybuchłam śmiechem
-co się tak śmiejesz?-
-ty tak z nimi zawsze masz?-
-taak-
-to ci zazdroszczę takich przyjaciół-
-tsaa dzięki-
-dobra lece po Jess miałyśmy iść do kina i na zakupy idziesz z nami?-
-chyba ktoś musi was zawieść ale z chęcią obejrze Hobbita-
-no to się pakuj punkt druga na dole-
-okej-
-JESS!!! PUNK DRUGA NA DOLE BO IDZIEMY NA HOBBITA!!!-
-OKEJ!!!-
*Punkt druga*
-EJ NO JEST JUŻ DRUGA!-
-no ja już ide- powiedziała Jess
-Ja też-
-to dowidzenia ciociu!-

-dowidzenia złotko beniaminku i moja ty diablico!- i wyszliśmy z domu postanowiłam dać 16-latce trochę wygody i sama usiadłam z tyłu… całą drogę przebyliśmy w ciszy gdy wysiedliśmy a ja zauważyłam pianino zaczęłam grać i coś podśpiewywać swoją piosenkę: