piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 5

Nath usiadł obok mnie i też zaczął podśpiewywać a Jess stała i się patrzyła troszkę się bujając…
-Ślicznie śpiewasz, czemu nigdy tego nie powiedziałaś?-
-Bo nie, i wcale ładnie nie śpiewam!-
-ekhm bo rezerwacja nam przepadnie- wtrąciła Jess
-ooo tak twoja siostra ma racje Nath chodź…- wzięłam go za nadgarstek i zaczęłam ciągnąć go w stronę kina… gdy weszliśmy ja się pogubiłam było tam za dużo osób…
-Yyyy gdzie teraz- spytała nagle Jess
-Wy nigdy nie byłyście w kinie?-
-ja tylko w Polsce a tam jest mało osób-
-a ja nie byłam…-
-chodźcie za mną- powiedział i poszedł do przodu spojrzałam na Jess a ona na mnie i zaczęłyśmy biec za Nathanem lecz ktoś mnie zatrzymał pociągną mnie za nadgarstek p czym wylądowałam mu w ramionach…
-witaj- i przytulił mnie mocniej
-tato stęskniłam się ale co ty robisz tu w Londynie?-
-sprawy w pracy-
-yhym-
-na jaki film idziesz?-
-na Hobbita-
-A mogę iść z wami?-
-nie wiem spytaj Natha-
-Jakiego znowu Natha?-
-spokojnie to tylko kolega-
-to dobrze bo gdyby ci coś zrobił nie ręczył bym za siebie- powiedział stanowczo
*PERSPEKTYWA NATHA*
-Ej chwila gdzie Kat?- spojrzałem się do tyłu na siostrę
-nie wiem była tu przed chwilą-
-ale gdzie ona się podziała , a jak jej się coś stało tu jest mnóstwo złodziei, psychopatów i porywaczy…-
-Nath spokojnie ona jest dorosła-
-O widzę ją, KAT!!!-
-co się stało?- spytałam a on mnie przytulił –eee…nie mogę oddychać-
-zostaw ją!- powiedział niespokojnie mój tata…
-właśnie kim pan jest?-
-to mój tata, a tak w ogóle gdzie masz Jess?-
-TATA?!, JESS!!!-
*PERSPEKTYWA  KATNISS*
-już go nie rozumiem ale myśle że to ten cały Nath nie myle się?-
-tak nie mylisz się tato-
-czy on jest? No wiesz troszkę…-
-no powiedz! Nie lubie się niecierpliwić!-
-a ja lubie się z tobą droczyć-
-yhym super-
-oj no nie obrażaj się…-
-a czy ja powiedziałam że się obraziłam?-
-widać to było po twojej minie-
-serio? Nie zauważyłam-
-Dobra ja lecę przepraszam nie mogę zostać…-
-ooo widzę że znalazłeś Jess?-
-ja wiedziałem gdzie ona jest-
-yhym jasne, możemy iść po te bilety?- wtrąciła
-ooo tak właśnie chodźmy już-
-Teraz się skapnął-
-słyszałem to-
-ale ja nie- burknęłam
-co jest?-
-nie nic a po co pytasz?-
-tak po prostu- kupiliśmy bilety weszliśmy do Sali kinowej wcześniej zaopatrzając się w popcorn i cole Jess podczas seansu siedziała cicho i oglądała a Nath i ja pisaliśmy sms…
-czy ona coś knuje?- spytałam
-nie ona nie jest do takich rzeczy zdolna-
-a może jednak-
-znam moją siostrę-
-wiem-
-właśnie po co chcesz iść do sklepu?-
-po sukienkę na rozpoczęcie roku szkolnego..-
-ale co tak szybko?-
-nie chce z tym zwlekać a zresztą później takich przecen nie będzie-
-ahh… nie rozumiem dziewczyn-
-ale mnie chyba tak?-
-ciebie szczególnie-
-bardzo śmieszne-
-wiem-
-a ty zapewne po full capy co?-
-no tak ale z tobą-
-no dobra zostało mi jeszcze troche pieniędzy-
-to dobrze-
-yhym wiem-
-ej właściwie w jakiej sieci jesteś?-
-Play a co?-
-Bo mam darmówki do play –
-to świetnie bo ja też-
-ej zauważyłaś że Jess jest strasznie cicho?-
-tak a co teraz ty coś myślisz?-
-nie-
-oj chyba tak-
-no nie-
-tak-
-nie drocz się ze mną-
-ale dlaczego?-
-bo tego nie lubie-
-ale za to ja lubie-
-ale ty nie masz zdania-
-dobrze wiedzieć , FOCH FOREVER!-

Po tym sms oglądałam film faktycznie był ciekawy nie diwie się Jess która nic nie mówiła tylko jadła popcorn piła cole i patrzyła w ekran… po 1 godz. I 23 min. Wyszliśmy z kina i od razu przynajmniej ja weszłam do sklepu z ciuchami myśle że trochę poszalałam ale i tak nie znalazłam „Tej odpowiedniej”
Po tym sklepie Nath skierował nas do sklepu z full capami ja od razu zobaczyłam takiego pięknego że musiałam go mieć od razu…
Nath też sobie kupił jednego ale wziął tu jeszcze buty po dłuższym chodzeniu ja z Jess wpadłyśmy do jakiegoś sklepu było tu mnóstwo rzeczy które mi się podobały ale chyba trochę przegięłyśmy ale przynajmniej znalazłam tą jedyną Jess też kupiłam sporo ubrań.
Gdy Nath nas zobaczył ile mamy torem od razu rzucił się pomocom ale do swojej siostry za co byłam mu wdzięczna bo wiele przystojnych chłopaków mnie się pytało czy nie pomóc mi ale Nath ciągle mówił „Odczep się od niej” , „Wal się” albo „Spadaj” w końcu wkurzyłam się na niego
-Nath co ty sobie wyobrażasz myślisz że jesteś moim tatą to się mylisz opiekujesz się mną zawsze chodź tego nie potrzebuje bo jestem JUŻ DOROSŁA I SOBIE PORADZE GDY KTOŚ MNIE UDERZY!- wrzasnęłam tak że każdy w centrum to słyszał obruciłam się na pięcie i jedyne co usłyszałam to głos Jess
-Ty naprawdę jesteś dla niej nadopiekuńczy stary ona ma 18 lat potrafi o siebie zadbać nie to co ja, ja mam dopiero 16 !- krzyknęła trochę ciszej niż ja wyrwała Nathowi torby i ruszyła do mnie po chwili spytała – wszystko w porządku?-
-tak ,pewnie dzięki że mnie broniłaś-
-nie ma sprawy szczerze też mnie czasem doprowadza do bólu głowy-
-haha dzięki za poprawienie humoru-
-nie ma za co-
- wiesz co poszalejmy trochę idziesz do sklepu?-
-Tak pewnie!- weszłyśmy i zaczęłyśmy przebierać wszystkie rzeczy  ja razem z Jess wybrałyśmy chyba z 20 zestawów podeszłyśmy do kasy i za wszystko zapłaciłyśmy niestety trochę mnie to kosztowało ( 2,500 tyś) ale co się nie robi za szczęście?
-Jess jesteś głodna?-
-taak umieram z głodu-
-to chodź do maka-
-okej- zjadłyśmy wszystko potem podeszli do nas chłopaki i pytali się czy nam nie pomóc
-jeżeli nie macie nic przeciwko to z chęcią-
-przecież to nic takie damy jak wy nie powinny się przemęczać…- powiedział i uśmiechną się do mnie wyskoki brunet chyba mu się spodobałam… zamówiłam taksówki i po paru minutach chłopaki nas odprowadzili położyli nasze rzeczy na ziemi oczywiście każdy z nich dostał nagrode po 20 zł i całusa w policzek ode mnie i od Jess
-Hej Jess co ci?-
-chyba się zakochałam-
-co?! A w którym dokładniej?!-
-blondyn-
-poczekaj tu chwile-
-co ale!- krzyczała ale jej nie słuchałam poprosiłam o numer do chłopaka i podałam jej karteczke
-co to jest?- spytała
-numer do blondasa a i nazywa się Kacper-
-śliczne imie- rozmarzyła się ale tylko na chwile bo taksówka przyjechała z pomocą kierowcy wpakowałyśmy ciuszki do bagażnika i pojechałyśmy do domu cioci która zapewne czekała z obiadem…  po 45 minutach w korku dojechałyśmy do domku od razu wparowałyśmy do salonu zostawiając rzeczy w przedpokoju i padłyśmy na kanape ale przed tym przywitałam się z ciocią o dziwo nie było Natha powiedziała że ma jakieś spotkanie z Jayem bo przed chwilą wyszedł…

*PERSPEKTYWA NATHA*
skłamałem mamie że ide do Jaya poszedłem z chłopakami do klubu jak dawniej (z Danielem ,Brianem i Kacprem [tak nim] )
-ej stary co jest czemu nie pijesz?- spytał Daniel
-nie wiem nie mam nastroju-
-No weź nie pękaj – doszedł Kacper
-Dokładnie- i jeszcze Brian
-No dobra… dajcie co macie-
-damy ci coś silniejszego może trawki co?- spytał Daniel
-no spoko dawaj mi już to bo zaraz się rozmyśle-
-No i takiego Natha znałem!- krzykną Kacper już „nachlapany” po chwili zadzwonił mu telefon
-Halo? Co a tak Jess jestem właśnie na imprezie jak chcesz to wpadnij wyśle ci sms ulice ok.? dobra pa!-
-Kto to?- spytałem
-Aaa taka dziewczyna… w sumie nie wiem jaka… hahahahaha!-
-temu panu już podziękujemy- zaśmiał się Daniel – ej Nath łykaj to no!
-No dobra..- powiedziałem i wypiłem coś ze szklanki i zakręciło mi się w głowie podszedłem do Mika (mój odwieczny wróg)  i wygarnąłem mu co do niego czuje czułem się jakoś inaczej bardziej pewniej siebie… oberwałem kilka razy w twarz od niego przywaliłem mu w końcu tak że padł na ziemie a potem rzucił się na mnie dalej nic nie pamiętam film mi się urwał…

*PERSPEKTYWA KAT*
-Kat ubieraj się idziemy na imprezę ! – powiedziała Jess wchodząc do mnie do pokoju i rzucając moje zakupy dzisiaj
-ale..-
-żadnych ale chodź-
-no dobra wyjdź bo chce się przebrać…-
-Jej dziękuje ze ze mną idziesz-
-tylko powiedz mamie że idę z tobą na koncert i wrócimy grubo po północy ok.?-
-okej- odpowiedziała radośnie… przebrałam się w nowe rzeczy:
-zeszłam na dól przy drzwiach stała już Jess z wielkim bananem na twarzy a jej mama obok
-złociutka uważaj na Jess dobrze?-
-dobrze zaopiekuje się nią nic się nie stanie obiecuje…- powiedziałam i chwyciłam moją skurzaną kurtke i torbę i wyszłam z domu a za mną podążyła Jess po 15 minutach byłyśmy na miejscu
Było tam dziwnie cicho weszłyśmy do środka a tam grupka ludzi stała w około i się na coś patrzyła Jess podbiegła do Kacpra a ja się przedostałam przez tłum zobaczyłam że leży tam Nath i ktoś go bije…
-HEJ PRZESTAŃ!!!-
-NIE!!!- wrzasną i uderzył mnie pięścią w twarz poleciała mi krew z ust ale i tak się nie poddałam kopnęłam go już stojącego prosto w głowę (tak to jest jak się uczy karate) on mi oddał w brzuch a ja się na niego rzuciłam walnęłam go chyba 5 razy w twarz on mnie więcej za co ja miałam więcej ran ale w końcu natrafiłam na czułe miejsce chłopak od razu się położył i zwijał z bólu grupka ludzi podbiegła do mnie i podrzuciła mnie do góry
-hej przestańcie, proszę niech mi ktoś pomoże go przenieść do domu-
-ja pomogę- powiedział Kacper podnosząc Natha na ręce w czym ja mu pomogłam a Jess nadal patrzyła na mnie z otwartą buzią i nie wierzył co się stało…

*PERSPEKTYWA NATHA*
Przebudziłem się w momencie kiedy jakaś dziewczyna kopnęła Mika w twarz a n oddał jej w twarz potem znów zemdlałem z bólu…
Obudziłem się rano ból przestał boleć aż tak mocno ale nadal nie wiedziałem kto mnie uratował przed niechybną śmiercią… otworzyłem leniwe oczy i spojrzałem że jestem w moim pokoju a obok mnie czuwa Kat trzyma moją ręke a twarz blisko niej chciałem się wymknąć al. Dziewczyna na mnie spojrzała miała rozciętą wargę w dwóch miejscach oczy całe podpuchnięte (to akurat spowodowane nie wyspaniem się) na brwi miała szytą już ranę wyglądała jakby się z kimś biła i to tak na ostro spojrzałem na jej strój na co ona się uśmiechnęła i w końcu skojarzyłem że to ona mnie uratowała z ciężkim trudem było mi coś z siebie wydusić ale w końcu mi się udało
-dziękuje-
-nie masz za co – odpowiedziała i mnie pocałowała w policzek czułem się jakoś dziwnie jakbym się zakochał –CIOCIU!!! NATH SIĘ OBUDZIŁ! – krzyknęła na co zaczęła jej lecieć krew z wargi wzięła chusteczkę i otarła kropelkę
-Synku jak się czujesz?- Spytała mnie moja mama
-Lepiej-
-To dobrze wiesz że gdyby Moja kochaniutka Kat cię nie uratowała by było już po tobie… COŚ TY SOBIE WYMYŚLIŁ?!- w końcu krzyknęła
-Ciociu Nath potrzebuje spokoju nie krzycz na niego na razie…-
-w sumie to masz racje ale idź się przespać bo będzie gorzej z twoją ręką-
-co ci jest?- spytałem zdziwiony
-nic spokojnie- spojrzałem na jej rękę nadgarstek był w gipsie
-przecież widzę-
-nic mi nie jest spokojnie nie unoś się-
- a mogę chociaż wstać?-
-a czy ja ci broniłam ?-
-no w sumie to nie-
-pomóc ci?-
-nie nie trzeba-
-dobrze tylko uważaj proszę cię-
-dobrze ale ty mi najpierw powiedz jak ty mnie tu przywlekłaś ?-
-Kacper pomógł jest przyjacielem Jess-
-yhym to o niej rozmawiał-
-hehe no widzisz dobra ja ide się przebrać zaparzę sobie kawy a prawie zapomniałam Jay dziś wpadnie do ciebie więc się ubierz okej?-
-no okej-
*PERSPEKTYWA KAT*
Wyszłam z pokoju Natha z wybranymi wcześniej ciuszkami i skierowałam się do łazienki
Przemyłam włosy później je osuszyłam ubrałam się w to:
Zrobiłam sobie lekki makijaż czyli trochę pudru kreska na oczach i lekkie maźnięcie tuszem rzęs i byłam gotowa wyjść…
W kuchni zastałam ciocię przy garach
-Która tak w ogóle jest godzina – spytałam
-nie wiem złociutka sprawdź sobie tam jest zegar- i wskazała mi ręką n a ścianę o kurde już po 13 musiałam nieźle długo spać…
-zaparze sobie kawy dobrze?-
-tak pewnie czuj się tu jak u siebie w mieszkaniu-
- dziękuję- powiedziałam zrobiłam sobie kawę wypiłam ją dość szybko potem postanowiłam obudzić Jess zapukałam do jej pokoju ale zauważyłam że jest otwarte więc weszłam do jej pokoju ona już nie spała płakała w zdjęcie jej z bratem
-Cześć- powiedziałam
-hej-
-czemu tu tak siedzisz?-
-bo boję się go zobaczyć-
-nie wygląda gorzej niż ja więc spokojnie-
-jejku jak ja mam ci za to wszystko podziękować najpierw wielkie zakupy potem uratowanie mojego brata DZIĘKUJE!- powiedziała to i wtuliła się we mnie
-nie ma za co- powiedziałam szeptem Jess zauważyła że do jej pokoju wszedł Nath i od razu popędziła
Go przytulić wyglądali tak słodko aż się uśmiechnęłam tym razem nie leciała mi krew
-Nath nawet nie wiesz jak się bałam- weszła do pokoju jakaś dziewczyna widziałam że ona stała w pierwszym rzędzie ludzi –to ja cię uratowałam- dopowiedziała i potem też go przytuliła ale Nath ją oderwał
-Yhym Mill już ci wierze najpierw zapytam się Jess, a więc?- spojrzał pytająco na siostrę
-To nie ta idiotka za przeproszeniem tylko moja kochana Truskawa- powiedziała przytulając mnie
-No więc widzisz teraz wynoś się z tego domu!- wrzasną i prawie upadł na ziemię gdyby znowu nie ja trzymałam go za głowę i patrzyłam w oczy powoli go podniosłam żeby stał
-Dziękuje- powiedział przytulając mnie ja zajęczałam bo to trochę zabolało –oj przepraszam nie powinienem – dodał po chwili puszczając mnie
-spokojnie nic się nie stało…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz